• Przeczytaj koniecznie!
  • Gniewkowo
  • Janikowo
  • Kruszwica
  • Pakość
  • Kujawy
  • Region
  • 

    Dyliżansem do Inowrocławia

    dział: Inowrocław / dodano: 23 - 05 - 2023

    Podróżując dziś pociągiem, autobusem czy samochodem na trasie do Bydgoszczy, czyli jednej z najbardziej uczęszczanych przez inowrocławian, nie zastanawiamy się jak to było, na przykład 200 lat temu. Ale warto przeczytać, bo dotarliśmy do ciekawego materiału, z którego wynika, że niezwykle popularnym środkiem transportu na tej trasie był wówczas… dyliżans.

    Fani westernów na pewno ten pojazd kojarzą. Pełnił on wiodącą rolę w niezwykle popularnym obrazie Johna Forda z Johnem Waynem z 1939 roku. Tylko czy ktoś wyobrażał sobie, że pojazd tego typu przemierzał Kujawy dwa wieku temu?

    Otóż 1 kwietnia 1840 r. inspektor poczty w Bydgoszczy poinformował, że zaprzestano kursów furgonem pocztowym jeżdżącym na trasie Inowrocław – Pakość – Łabiszyn – Bydgoszcz. W jego miejsce wprowadzono dyliżans osobowy, z wygodnymi sprężynami, jeżdżący pomiędzy Bydgoszczą a Inowrocławiem, przez Nową Wieś.

    Dyliżans wyjeżdżał w Bydgoszczy codziennie o 11.00, a w Inowrocławiu był o 18.15. Z Inowrocławia wracał w niedziele,wtorki, czwartki i piątki o 7.30, a w soboty i środy o 2.00 w nocy.

    - Opłata od osoby wynosi 6 srebrnych groszy od mili, za przestrzeń 6 mil pomiędzy Inowrocławiem i Bydgoszczą talara i 6 srebrnych groszy. Podróżnemu wolno zabrać bezpłatny bagaż w wadze do 30 funtów (wtedy około 15 kg – dop. red.) O ile znajdzie się więcej podróżnych, aniżeli jest miejsc w głównym wozie, uruchomi się wozy przystawne (dodatkowe) – czytamy w opisie.

    Dyliżans podróżował również pomiędzy Inowrocławiem a Nakłem, a przejeżdżał przez Pakość, Barcin, Łabiszyn i Szubin. Z Inowrocławia wyjeżdżał w poniedziałku i środy o 8.00, a docierał do celu o 20.15. Wracał z Nakła we wtorki i czwartki, a wyruszał o 6.00.

    Opis dokumentu sprzed blisko 200 lat znaleźliśmy w dzienniku Ziemia Bydgoska z 1946 r. Już wtedy zauważano, że „ojcowie nasi podróżowali bez zbytniego pośpiechu, a płacili „od wygody”, zależnie czy jechali na sprężynach, bez sprężyn czy na gołej desce”.

    - Dziś w wieku motoryzacji dojedziemy do Inowrocławia w godzinie i to „na gumach, sprężynach i dyliżansem autobusowym”. Irytujemy się, gdy autobus ma kilka minut spóźnienia. Co powiedzieli by na to nasi ojcowie, którzy na przestrzeń ta potrzebowali przeszło 7 godzin? - zastanawiał się autor publikacji w Ziemi Pomorskiej.

    Trochę racji komentatorzy ówcześni mieli. W takiej podróży można było przecież toczyć długie rozmowy, zawierać przyjaźnie, a nawet się zakochiwać. Nie przełączajcie kanału, gdy kiedyś natraficie na amerykański western „Dyliżans”. Choć daleko więcej się działo w czasie jego podróży, niż w tym kujawskim...